niedziela, 9 listopada 2014

Historie łóżkowe

Znam może jedną osobę, która kładzie się do łóżka razem z dzieckiem. Ja tak nie robię. Kalafiorek zasypia, a matka jeszcze kupę czasu robi dziwne rzeczy, zamiast się położyć jak normalny człowiek, a potem rano oczy na zapałki, bo z dzieckiem przecież bawić się trzeba. O szóstej rano. I nie, że dajesz dziecku zabawki i przymykasz jedno oko i dosypiasz dziesięć minut (drugim okiem cały czas obserwujesz). Kalafiorek chce tańczyć, walić głową w kaloryfer, zjadać kapcie i grzebać w kontaktach. No nie dośpisz choćbyś się bardzo starała. No, ale do rzeczy.

Wyobraź sobie, że po całym dniu, gdzieś blisko północy kładziesz się do łóżka. Nie dlatego, że chce Ci się spać, bo wcale Ci się nie chce, ale dlatego, że w końcu by wypadało. W końcu jutro też jest dzień i jutro też będę miała aktywne od rana dziecko. Warto więc byłoby chociaż chwilę pospać. Oczywiście oczy osiągają rozmiar pięciozłotówek, a ja wtedy zaczynam myśleć o jutrzejszym obiedzie, zeszłorocznym śniegu, wakacjach za dziesięć lat, niepodlanych kwiatach na parapecie, a to wszystko, specjalnie dla mnie, z cudowną piosenką w tle, której nienawidzę, a która siedzi mi w głowie od rana. Znasz to?
Przychodzi jednak moment kiedy moje powieki robią się ciężkie, leżę w ulubionej pozycji z kolanem pod brodą i czuję, że w końcu zasypiam. I wtedy się zaczyna.
Niemąż posiada dziwną umiejętność, którą również chciałabym posiąść, niestety nie było mi dane. Kładzie się do łóżka, zamyka oczy i śpi. Po trzech minutach chrapie na całego. Walę go więc raz, drugi, trzeci, żeby się w końcu z łaski swojej odwrócił na bok. Próbowaliście kiedyś wymusić na świeżo wybudzonym ze snu mężczyźnie jakąkolwiek czynność? Nawet najprostszą jaką jest odwrócenie się na bok? Nie? To spróbujcie. Życzę powodzenia. Zazwyczaj wtedy mówi coś do mnie w niezrozumiałym języku, a rano nie pamięta nic i twierdzi, że mu wmawiam.
Kiedy w końcu wygrywam w walce o ciszę nocną i znowu zamykam oczy do gry wkracza Pies. Ten to w ogóle jest mistrzem w spaniu o obudzić go kiedy coś mu się śni to nieproste zadanie. Zaczyna się od trzepotania ogonem we wszystkie strony. To jeszcze jestem w stanie przeżyć. Potem dochodzą różne dziwne jęki, stęki i mruki. Otwieram więc oczy, szturcham go raz, drugi i trzeci, aż w końcu podnosi to swoje chude dupsko i patrząc na mnie spod byka wchodzi pod kołdrę. Oczywiście kładzie się między moimi nogami, jakby mało miejsca było w naszym wielkim łóżku.
Cisza. Zasypiam. W między czasie jeszcze parę razy walę Niemęża, bo notorycznie próbuje odwrócić się twarzą w moją stronę, co by mi jeszcze trochę pochrapać. Po godzinnej walce zwyciężam. Och, co za przyjemne uczucie! I wtedy wkracza do akcji Kalafior. Zaczyna stękać, więc wstaję i wkładam smoka do małego pyszczka. Szybko się kładę i zamykam oczy. Akcja powtarza się jakieś piętnaście razy, a ja ciągle wstaję i wpycham tego smoka z nadzieją, że w końcu przestanie go wypluwać. Ostatecznie po przegranej walce wstaję, idę do kuchni i robię mleko. Niemąż i Pies nadal śpią, chociaż podejrzewam, że ten pierwszy często w takim momencie po prostu udaje. Bezczelny.
Kiedy cała walka dobiega końca, dziecko w końcu zasypia ponownie, Niemąż przestaje chrapać i machać na oślep rękami przed moją twarzą, a Pies znajduje sobie miejsce w najdalszym skrawku łóżka jest godzina późna. Zdecydowanie za późna, żeby się wyspać.
I tak to trwa już prawie dziewięć miesięcy. Tak więc: Kobieto! Jeśli jesteś w pierwszej ciąży, nie wahaj się i nie zastanawiaj tylko idź do lekarza po zwolnienie i wyśpij się na zapas. Mówią, że się nie da. Może i się nie da, ale czasy w których można gnić w łóżku do 13-tej, potem wstać, umyć gary, zrobić obiad i znowu się położyć, miną bezpowrotnie z dniem Twojego porodu. Potem już jest tylko gorzej. Naprawdę.
Niecierpliwie czekam na czasy kiedy to moje dziecko będzie ciężko wyciągnąć z łóżka. Wtedy ja będę już stara, nie będę potrzebować więcej niż 5 godzin snu. Odwdzięczę się. Oj odwdzięczę!

4 komentarze:

  1. hihi! jak ja sie nie mogę doczekać, jak młode będą musiały do szkoly iść ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam,niedługo pośpisz. Jula odkąd skończyła roczek śpi od 21 do 9-10, tak więc... oby Ciebie też to spotkało:)
    Swoją drogą- oszalałabym z chrapiącym niemężem czy nawet mężem-nienawidzę chrapania:P
    Czekam na kolejne wpisy:)
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wit do pół roku przesypiał całą noc. Im starszy tym częściej się w nocy budzi :D Tak czy siak, 9 czy 10 to i tak nie jest gnicie do 13 :D

      Usuń

Dzięki, że wpadłeś. Wpadnij jeszcze ;)

Co nabrało dla mnie sensu w roku 2018