środa, 22 sierpnia 2018

Co nabrało dla mnie sensu w roku 2018



W życiu zbyt dużo czasu tracimy na analizowaniu. Analizujemy to co zrobiliśmy źle, wizualizujemy to, co mogło się zdarzyć. Pobudzamy w sobie negatywne emocje i uczucia przez co nie zauważamy tego co dzieje się tu i teraz. Skupiamy się na złych rzeczach skutecznie przyćmiewając to co dobre i przyjemne.

Lubimy się kłócić. Nie potrafimy wybaczać. Czepiamy się pierdół, miesiącami wypominamy błędy. A przecież nikt nie jest idealny, idealnym nie da się być. Na siłę próbujemy zmieniać innych, chcemy by ludzie myśleli tak jak my. Nie szanujemy siebie nawzajem.

Nie rozumiemy, że ktoś ma inne poglądy niż nasze własne. Obrażamy, wywyższamy się.

Jesteśmy ślepi, nie potrafimy bezinteresownie pomagać. Człowiek leżący na ziemi to zawsze pijak i brudas.

Krzyczymy zazdrością. Nie umiemy cieszyć się z czyjegoś szczęścia. Zawsze musimy mieć więcej i lepiej.

Nie potrafimy doceniać. Nie potrafimy chwalić. Codzienne błahostki są dla nas zbyt błahe, żeby mówić komuś dobre rzeczy.

Ciągle za czymś gnamy. Wracamy z pracy i myślimy o pracy. Zupełnie zapomnieliśmy jak celebrować małe, fajne chwile.

Nie dbamy o siebie, nie dajemy sobie odpocząć, zresetować się.

A gdyby tak zapomnieć o tym co było? Popełniamy błędy, zawsze będziemy je popełniać. Jesteśmy tylko ludźmi. Jednak błędy spełniają jedną bardzo ważną funkcję. Dają nauczkę. Zmuszają do wyciągania wniosków. Może następnym razem, kiedy po raz kolejny wrócisz wspomnieniami do złych chwil, do popełnionych błędów i porażek, spróbujesz spojrzeć na nie zupełnie inaczej? Pomyśl, że ze wszystkich sił spróbujesz nie popełnić drugi raz tego samego błędu. Nie mów sobie, że już NIGDY tego nie zrobisz, to nierealne i prędzej czy później znowu wprowadzi Cię w poczucie winy. Spróbuj docenić, że wszystkie te sytuacje doprowadziły do tego, że jesteś tu gdzie jesteś i jesteś jaki jesteś. Ciesz się z tego. To co było to przeszłość, być może miało wpływ na teraźniejszość, ale tylko skupiając się na tym co teraz, pracując nad tym i dając z siebie wszystko, jesteś w stanie żyć na 100%. Zapomnij o przeszłości, nie wizualizuj złych rzeczy, które nigdy się nie wydarzyły. To wysysa dobrą energię.

Może następnym razem zamiast wszczynać kłotnię, weź kilka głębokich oddechów i pomyśl czy ma to większy sens? Czy nie szkoda Ci na to czasu? Życie jest tak krótkie, szkoda marnować je na nerwy i spory. Nie skupiaj się na pierdołach, które Cię denerwują, nie nakręcaj się. To nie jest ważne. Co ciekawe, najczęściej kłócimy się z najbliższymi dla nas ludźmi, a przecież w związku chodzi o coś zupełnie innego. Następnym razem daj spokój nieumytym garom i po prostu usiądźcie razem. Doceń ten czas. Porozmawiajcie o tym co dobrego Was dzisiaj spotkało. I co może Was spotkać. Przytulajcie się dużo i bądźcie dla siebie dobrzy. Bądźcie razem szczęśliwi. Róbcie sobie prezenty. Nie koniecznie materialne. Zabierzcie się na spacer, lody, wycieczkę rowerową. Zapalcie wieczorem świeczki i posiedzcie na balkonie przy dobrej herbacie. Mówcie sobie miłe rzeczy, codziennie przypominajcie, że kochacie. Usmiechajcie się do siebie, patrzcie sobie w oczy, cieszcie się sobą. Na tym polega miłość i tylko taka miłość daje piękne wspomnienia do końca życia. Żyj tu i teraz, korzystaj z życia tu i teraz, jutro może być już za późno.

Może następnym razem, zamiast wkurzać się na swojego rozmówcę z powodu innego zdania, zapytaj go dlaczego tak myśli. Może poznasz ciekawą historię, nowy kawałek tego co Cię otacza, po prostu bardziej poznasz drugiego człowieka? Czy to nie fascynujące? Żyć pośród milionów ludzi, z których każdy może inaczej widzieć to na co oboje patrzycie. Nie wszystko jest czarne i białe. Tym bardziej nie wszystko jest po Twojemu. I to jest świetne.

Może następnym razem wyciągniesz rękę na ulicy do kogoś kto jej potrzebuje? Do kogoś glodnego, do kogoś cierpiącego. Zrób dobry uczynek. Co Ci szkodzi? Być może to nigdy do Ciebie nie wróci, ale pomaganiem można zarazić. Pomaganie jest spoko i daje ogromną satysfakcję. Nie zamykaj oczu, nie udawaj, że nie widzisz. Zainteresuj się co dzieje się wokół Ciebie. Bądź dobry dla ludzi.

Ciesz się z tego, że inni mają dobrze. Ogromna radość płynie z patrzenia na szczęśliwego człowieka. Ja to uwielbiam. Doceniaj ludzi, chwal ich, mów im dobre rzeczy. To takie proste, nie zapominajmy o tym. W tak prosty sposób można umilić komuś cały dzień. Często wystarczy jedno dobre zdanie. Naprawdę.

Doceniaj każdy dzień do ostatniej minuty. Znajduj czas tylko dla siebie. Ćwicz jogę, medytuj, czytaj, oglądaj, rób co chcesz. Dbaj o siebie. Nikt nie zrobi tego za Ciebie. Im szybciej tym mniej strat i mniej do naprawienia. Pij dużo wody, dobrze się odżywiaj. Dbaj o swoje ciało, drugiego nie dostaniesz. Mów sobie dobre rzeczy, doceniaj siebie, uwierz w siebie. Skończ codziennie narzekać, po co to robisz?

Korzystaj z życia. Bądź szczęśliwy.



środa, 15 sierpnia 2018

Rzucanie palenia

10 lat. 73 000 papierosów. 50 000 złotych. Pieniądze zmarnowane podwójnie. Raz, kiedy kupujesz fajki, dwa, kiedy puszczasz kasę z dymem.

Kilka dni temu kupowałam w kiosku fajki i gazetę Lego dla Witka. Zapłaciłam 30 zł. Nastąpiła krótka wymiana zdań ze sprzedawcą.

- droga ta gazeta jakaś.
- Pani kochana, papierosy tyle samo kosztują...

Spaliłam buraka i wyszłam. Było mi okropnie wstyd przed samą sobą, że zabrnęłam w to już tak daleko. Na tyle daleko, żeby niezauważać jak drogie są papierosy. I nie chodzi nawet o to, że przewyższyłam ich wartość nad gazetę dla dziecka, bo zamiast niej kupuję razem z fajkami codziennie wiele innych rzeczy. Chodzi o to, że wydawałam na nie codziennie 14 zł bez mrugnięcia okiem. Było to dla mnie tak naturalne jak mycie zębów czy zjedzenie śniadania po przebudzeniu.

Paliłam już paczkę dziennie, coraz częściej dwie fajki pod rząd, jeśli wiedziałam że długo nie będę mogła zapalić. Jakby dało się napalić na zapas...

14 zł codziennie od długiego czasu, wcześniej niewiele mniej, bo paczka starczała mi na dwa dni. Oczywiście fajki drożeją, zaczynałam palić L&My za jakieś 5.60 zł. Nic nie zmienia faktu, że w przybliżeniu wzbogaciłam biznes tytoniowy o jakieś 50 000 zł.

Mogłabym za to kupić nowe auto, wyjechać na dwa tygodnie zwiedzania Azji, pojechać z Witkiem do Disneylandu. Aż żal dalej wyliczać.

Prób rzucania palenia przeprowadziłam kilkanaście. Ktoś mi kiedyś powiedział, że decyzja o rzuceniu była najgłupszą jaka w życiu podjął, zaraz po tym jak postanowił zacząć palić.

Miarka się przebrała kiedy to drugiego dnia niepalenia powiedziałam do Witka, że już nie będę palić. Co usłyszałam? "Jak będę duży to też będę palił". 4.5 letnie dziecko... Serce mi stanęło, bo uświadomiłam sobie, że on widząc mnie palącą widzi, że robię coś przyjemnego, coś co sprawia mi radość. Nie chcę żeby tak to widział!

Poza wyżej wymienionymi znalazłam jeszcze kilka świetnych powodów i motywacji do tego, by skończyć z tym dziadostwem.

1. Od tej pory będę już tylko pachnieć cudownymi perfumami.

Pracuję w sklepie, obsługuję ludzi. Było mi wstyd kiedy wracałam z fajki smierdząca i od razu uderzał do mnie klient. Z jednej strony chcę ciągle dbać o renomę naszej marki, z drugiej bardzo nieprofesjonalnie smierdzę fajkami. Guma i tic taci odświeżają tylko oddech, smród na skórze i ubraniu pozostaje na długo.

Swoją drogą do kwoty wydanej na fajki powinnam doliczyć kasę wydaną na odświeżacze oddechu. Wyszłaby całkiem spora suma.

2. Moje samopoczucie się poprawi, kondycja wzmocni, skóra będzie piękna i lśniąca.

Byłam hipokrytką przez długi czas, sprawdzając składy kosmetyków, jedzenia, kupując tylko to co najbardziej naturalne, jednocześnie do tego samego koszyka wrzucając paczkę fajek.

Przez palenie skóra szybciej się starzeje, płuca mają słabą moc przez co ciężej się oddycha. Jeśli nie wierzysz spróbuj usiąść na podłodze i wziąć spokojny, głęboki oddech, następnie wstrzymaj go na kilka sekund i równie powoli wypuść powietrze. Łatwe? Oczywiście, że nie. Nawet jeśli Ci się udało to na pewno nie był to zdrowy, głęboki oddech.

Jeśli chcesz długo i zdrowo żyć musisz dobrze oddychać. To składowa, jedna z wielu części potrzebnych do tego. Zaburzajac jedną niszczysz cała resztę. Sypie się cały schemat.

A ja chcę być zdrowa i niezależna aż do śmierci. Chcę w pełni korzystać z życia do ostatnich jego chwil.

3. Co tydzień będę chodzić z Witkiem do kina, albo kupować nowe książki.

Kocham kino, uwielbiam książki. Chciałabym zarazić tym Witka. Teraz bez skrupułów bedę mogła się na tym skupić, bez wyrzutów sumienia, że nie starczy mi kasy do końca miesiąca.

Jeśli nie kino i książki to wycieczka za miasto, kosmetyczka, paznokcie, nowa płyta. Wszystko to co sprawia ogromną przyjemność i radość, a do tej pory szkoda mi było na to pieniędzy.

4. Już do końca życia będę mogła mówić o sobie "były palacz".

To brzmi strasznie. Jak "alkoholik". Tak łatwo wpadamy w ten system, dajemy się połknąć. Wydajemy tysiące, tracimy zdrowie, smierdzimy, nie dostając nic w zamian.

Nie chce tego. Wolę być byłym palaczem niż palaczem.

5. Papierosy nie uspokajają.

To głupi stereotyp nakręcony przez cały ten przemysł. Spróbuj w nerwowej sytuacji włożyć słuchawki w uszy i odpal swoją ulubioną piosenkę. To zajmie tyle samo czasu co wypalenie papierosa. Działa? Oczywiście że tak.

W ten sam sposób możesz zrobić 30 przysiadów, szybki spacer, czy cokolwiek innego. Papieros to tylko przyzwyczajenie, żaden uspokajacz.

6. Wyglądasz okropnie z papierosem w ustach.

Serio. Kobiety z fajką wyglądają okropnie. Nikt mi nie powie, że jest inaczej. Bez skrupułów paliłam wśród znajomych, ale już spadający na mnie wzrok obcych osób kiedy akurat palilam sprawiał, że było mi wstyd. I nie, nie przejmuję się zbytnio opinią innych ludzi. Jednak w tej kwestii za każdym razem czułam się skrępowana, czułam się niekomfortowo, że ktoś widzi jak palę.

Palenie nie jest ani trochę kobiece. Nie jest subtelne, nie jest ładne.

Jest okropne. I sprawia, że śmierdzisz.

7. Znika problem chowania się na imprezach plenerowych.

Mimo palenia miałam zawsze szacunek do ludzi, nigdy nie paliłam idąc po mieście kiedy ktoś szedł za mną, nigdy nie paliłam w pobliżu dzieci, nigdy nie paliłam komuś przy jedzeniu. To co denerowało i spinało mnie bardzo to imprezy plenerowe. Zawsze szukałam odludnego miejsca, żeby w spokoju zapalić, a i tak zawsze znalazł się ktoś rzucający na mnie posępne spojrzenie.

Dzisiaj byłam na jednej z takich imprez. Obserwowałam kobietę palacą między mijającymi ją ludźmi. Może się mylę, ale była wyraźnie skrępowana tą sytuacją. Współczułam jej, jednocześnie niesłychanie fajnie było myśleć, że mnie ten problem już NIE DOTYCZY.

8. Znika kac moralny.

Nerwica na stałe zamieszkała we mnie. Razem z kacem moralnym. To taki gość, który pojawia się u mnie zawsze wtedy kiedy zrobię coś, co nie jest zgodne z moją wizją normalnego, dobrego życia. Pojawia się kiedy krzyczę na dziecko, kiedy odkładam coś na następny dzień i w wielu innych sytuacjach, ale przede wszystkim wtedy kiedy palę fajki.

To chyba mój najlepszy motywator. Szczerze, z całego serca nienawidzę kaca moralnego.


***

Gdyby dziesięć lat temu ktoś mądrzejszy ode mnie powiedziałby mi to wszystko, pewnie wcale nie zaczęłabym palić. Albo szybko uświadomiłabym sobie, że to głupota. Niestety wtedy nikt tego nie zrobił.

Co nabrało dla mnie sensu w roku 2018